Ilona Łepkowska wspomina ostatni telefon od Małgorzaty Kożuchowskiej. To nie była miła rozmowa

M jak miłość jest jednym z nielicznych polskich seriali, który wciąż jest w trakcie emisji. Wiele produkcji zostało zdjęte z anteny na czas pandemii koronawirusa.

Małgorzata Kożuchowska i Ilona Łepkowska

Krystyna Miśkiewicz

19 kwietnia 2020, 05:00

Ilona Łepkowska stworzyła historię rodu Mostowiaków, która od 20 lat tłumnie przyciąga widzów przed telewizory. Głównym założeniem scenarzystki było kontynuowanie akcji wokół perypetii rodziny Mostowiaków. Wielu aktorów, którzy odgrywali główne role, zdecydowało się na opuszczenie serialu. Jedni nie chcieli być zaszufladkowani, inni źle wypowiadali się o panującej na planie atmosferze. Takie roszady w kluczowej obsadzie wymusiły na nowych scenarzystach odejście od głównych wątków i wprowadzenie nowych postaci, wokół których teraz toczy się akcja.

Ilona Łepkowska o odejściu Małgorzaty Kożuchowskiej z M jak miłość

Chociaż Małgorzata Kożuchowska na szklanym ekranie zadebiutowała dużo wcześniej, to największą sławę i uznanie widzów przyniosła jej rola Hanki Mostowiak. Aktorka odeszła z M jak miłość, będąc u szczytu sławy, co okazało się bardzo dobrą decyzją i zaprocentowało nowymi rolami.

Ilona Łepkowska po latach opowiedziała, jak dowiedziała się o odejściu Kożuchowskiej z obsady. Nie była zachwycona tym, w jaki sposób aktorka poinformowała o swojej decyzji.

O odejściu Małgorzaty Kożuchowskiej dowiedziałam się z internetu. Zadzwoniła do mnie później w tym samym dniu. Mówi do mnie: „Ilona, pewnie już wiesz”. Odpowiedziałam, że wiem, ale problem w tym, że nie od niej bezpośrednio. To było najbardziej bolesne – zdradza w Fakcie Ilona Łepkowska.

Producentka i scenarzystka zapewniła również, że dziś doskonale rozumie jej decyzję o odejściu z serialu TVP.

Sam fakt odejścia mnie nie bolał, bo każdy ma do tego prawo. Ona jako Hanka Mostowiak zagrała już wszystko, poczuła się zaszufladkowana i nie miała motywacji. Chodzi tylko o formę pożegnania. Nie chowam jednak do niej urazy – skwitowała Ilona Łepkowska.