Wielka pasja pochłonęła Kubę Wesołowskiego bez reszty. Reakcja jego żony? "Zaczęło jej to przeszkadzać"

Kuba Wesołowski jest nie tylko świetnym aktorem. Równolegle do pracy rozwija także swoje prywatne pasje. Jedną z nich są gry komputerowe. Aktora od zawsze fascynował sport i to nie tylko ten w tradycyjnym wydaniu. Równie chętnie, jak na porannym treningu pojawia się także przed ekranem komputera. Gwiazdor jest jedną z osób, których nie mogło zabraknąć na Konferencji Polskiej Ligi Esportowej.

Kuba Wesołowski, Agnieszka Wesołowska

Paulina Pucuła

29 lipca 2020, 22:20

Kuba Wesołowski o swojej wielkiej pasji

Chociaż Kuba od wielu lat jest zapalonym graczem i naprawdę kocha swoją pasję, to jego fascynacja niezbyt przypadła do gustu żonie aktora. Okazuje się, że potrafi się on bardzo zatracić w świecie gier i dla sportowej rywalizacji często traci głowę. Reporterce Jastrząb Post udało się porozmawiać z Kubą, który opowiedział jej, jak bardzo jest związany z tematem esportu.

Dla mnie esport, czy gaming jest przedłużeniem mojej fascynacji do sportu. Zawsze lubiłem rywalizację. Tutaj też jest chęć rywalizacji, bycia lepszym, sprawniejszym. To mogę robić wieczorami. Jako nastolatek grałem bardzo dużo. Natomiast pojawiło się życie prawdziwe, które wiedzie prym. Żona, dziecko są w stanie wypełnić mi je co do ostatniej minuty. Mimo wszystko gram cały czas, oczywiście nie na taką skalę esportową. W dobie koronawirusa jeden, drugi kolega zadzwonił, żebyśmy pograli więcej, więcej i zrobił się hardcore. Jestem graczem, który gra całe życie, więc ja to ogarniam, lubię i się tym fascynuję. Natomiast dopiero od niedawna zaczęło to przeszkadzać mojej żonie. Jaram się tym na maksa. To jest inny świat, jest jedna absolutnie cudowna rzecz wspólna dla esportu. W tym nie ma znaczenia nic – jak wyglądasz, kim jesteś, skąd jesteś. Wszystko jest absolutnie uniwersalne, jest tylko jeden wspólny mianownik, czyli twoje umiejętności grania.

Jak się okazało, Kuba często przekracza granice i woli grać w grę kosztem snu:

Wiele razy ją przekroczyłem. To w ogóle nie podlega dyskusji. Tylko że ja jestem bardzo konsekwentnym człowiekiem i ten swój poranny trening zawsze zrobię. Po prostu okupione jest to ilością snu. Teraz coraz częściej, jeżeli mam wybrać wyjście na miasto czy zostanie w domu i zrobienie dobrego meczu, to dom zaczyna mieć swoje duże plusy.

Myślicie, że Kuba nieco za bardzo zaangażował się w wirtualny świat?