Krzysztof Kiersznowski tuż przed śmiercią rozstał się z młodszą o 33 lata partnerką. Co przerwało sielankę?
W niedzielę 24 października media obiegły smutne wieści. Nie żyje Krzysztof Kiersznowski. Znany i lubiany aktor, który ostatnio bawił widzów w serialu Barwy szczęścia.
Wiadomość przekazał między innymi Tadeusz Chudecki na swoim Facebooku.
Żegnaj, Krzysiu, będzie cię bardzo brakować.
Wiadomo, że ostatnio aktor podupadł na zdrowiu. Borykał się z chorobą nowotworową. Zmarł w swoim domu. Twoje Imperium podawało, że w sierpniu 2020 trafił do szpitala i przeszedł operację udrożnienia żył. Zabieg się udał, a Kiersznowski dość szybko odzyskał siły na tyle, by wypisano go ze szpitala do domu. Niestety pojawiły się komplikacje i Kiersznowski zmarł tuż przed 71. urodzinami. Przyjaciele i fani aktora nie ukrywają, że zszokowały ich doniesienia o odejściu artysty.
Pod koniec życia Krzysztof związany był z młodszą od siebie Katarzyną. Jednak ostatnie miesiące spędził już jako singiel.
Krzysztof Kiersznowski rozstał się z młodszą o 33 lata partnerką. Dlaczego?
Wydawało się, że 70-letni Krzysztof Kiersznowski u boku młodszej od siebie o 33 lata Katarzyny, odnalazł szczęście. W 2011 roku pojawił się na festiwalu w Międzyzdrojach z nową partnerką u boku. Wydawało się, że aktor znalazł przystań, jednak w 2020 roku wyszło na jaw, że para się rozstała.
Wiadomo, że para kłóciła się ze sobą, a ich związek był bardzo burzliwy. Wielokrotnie rozchodzili się i ponownie wracali do siebie. W końcu podjęli ostateczną decyzję o rozstaniu. Artysta w rozmowie z serwisem Pomponik wyznał, że w jego życiu nie ma żadnej kobiety:
Nie, jest mi dobrze tak, jak jest. Wolę spędzać czas z dziećmi, z wnukami, z przyjaciółmi. I myślę, że jeśli człowiek jest zadowolony z siebie i z najbliższego otoczenia, a to najbliższe otoczenie zadowolone z niego, to nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne.
Twierdzono wówczas, że głównym powodem nieporozumień miała być spora różnica wieku. Jednak gwiazdor Kilera bardzo szybko się otrząsnął. Wyprowadził się z Warszawy i zamieszkał w Komorowie, a do stolicy przyjeżdżał w celach zawodowych. Niestety choroba nie pozwoliła mu cieszyć się życiem.
