Karol III szuka pracownika "na wczoraj". Tyle, że jest strasznym sknerą. Wiedzieliście o tym?

Karol III od ponad roku jest królem Wielkiej Brytanii. Ograniczył pewne wydatki do minimum, by zaoszczędzić wydawane wcześniej na rodzinę królewską pieniądze. Jak się okazuje, to oznacza, że jego pracownicy też muszą żyć oszczędnie.

Na stronie Royal Household pojawiło się ogłoszenie. Rodzina królewska szuka nowego pracownika, który obsłuży centralę telefoniczną i połączenia między rezydencjami royalsów. Wydaje się to być lekką i spokojną pracą, ale w rzeczywistości trzeba się nieźle napocić, by obsłużyć około 40000 połączeń tygodniowo!

Dodatkowo praca ma być świadczona między godziną 8 a 22, choć grafiki dostępne są z pięciotygodniowym wyprzedzeniem. Nowy pracownik Karola III musi liczyć się z poświęceniem dwóch weekendów na każde pięć tygodni. Król wymaga też odpowiedniego doświadczenia zawodowego. Chętniej wybierze kogoś, kto pracował już w centrali telefonicznej lub na recepcji, ma choćby podstawową wiedzę informatyczną. Mile widziane jest również "proaktywne" podejście do wykonywanej pracy.  Odpowiedzialność jest spora, a jak z zarobkami?

Wydawać by się mogło, że osoba, która dysponuje milionami funtów rocznie, będzie godnie wynagradzać swoich pracowników. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że za taką pracę przewidziana jest dość skromna wypłata, bo jedynie nieco ponad 2 tysiące funtów (czyli około 11 tysięcy złotych).

Polakom taka stawka może wydawać się dość wysoka. Trzeba jednak przypomnieć, że najniższa pensja w Wielkiej Brytanii, po opodatkowaniu, wynosi 2 297 funtów (około 11500 zł). Średnia pensja w Londynie wynosi niemal 4 tysiące funtów, a zatem prawie dwa razy więcej, niż oferuje Karol III. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że royalsi zaoferowali do tego bezpłatny lunch podczas pracy, a także dodatek emerytalny (choć nie podano, w jakiej wysokości).

Podjęlibyście się takiej pracy za taką płacę?