Joanna Jabłczyńska tłumaczy się z kradzieży zdjęć. Złamała prawo? "Dobrze, że to pytanie padło" [WIDEO]
Od jakiegoś czasu w mediach panuje prawdziwa burza. Celebrytki i gwiazdy z pierwszych stron gazet zostały oskarżone o kradzież - poszło o zdjęcia paparazzi z imprez medialnych, które gwiazdy udostępniają na swoich profilach w social mediach bez wykupowania ich z agencji. Wśród celebrytek, które najczęściej wykonują ten precedens pojawiły się Małgorzata Rozenek, Sonia Bohosiewicz, Julia Wieniawa czy Joanna Jabłczyńska, która z wykształcenia jest... prawnikiem! Czy Joanna faktycznie złamała prawo?
14.02.2018 | aktual.: 14.02.2018 11:17
Bardzo się cieszę, że to pytanie padło, bo moje nazwisko jest tam na pierwszym miejscu ze względu na moje wykształcenie. Ja chciałam zapewnić, że również z dzisiejszej imprezy otrzymamy zdjęcia oficjalne od działu promocji TVN-u, więc mam prawo akurat do tego, aby te zdjęcia udostępniać u siebie na profilu - wytłumaczyła gwiazda w rozmowie z Jastrząb Post.
Jak się okazuje, cała sprawa ma dwie strony – jak każdy medal. Oprócz zdjęć, które gwiazdy pobierają z portali informacyjnych lub plotkarskich, często... otrzymują je od samych fotoreporterów! Jak wyjawiła Jabłczyńska, nie jest to rzadko spotykane zjawisko:
Chciałam też zaznaczyć, że fotoreporterzy też powinni mówić jednym głosem, wiadomo, że nazwisk nie podam przy takiej nagonce na nas, ale sami fotoreporterzy wysyłają mi zdjęcia, żeby mogła wstawić je na swoje portale społecznościowe, uznając je za wykorzystanie prywatne. Po prostu z sympatii dostaje od nich te zdjęcia, więc dziwne by było, abym po otrzymaniu od nich zdjęcia, dodatkowo jeszcze kupowała, skoro takowe zdjęcia od nich mam osobiście - wyjaśniła aktorka
Dobrze, że sprawa się wyjaśniła. Całość rozmowy w materiale wideo.
