Brat księżnej Kate chciał popełnić samobójstwo. Jego słowa mrożą krew w żyłach
James Middleton zmaga się z depresją. Brat księżnej Kate swoją chorobę ukrywał przez wiele miesięcy. W pewnym momencie postanowił przerwać milczenie. W ten sposób udowodnił, że przypadłość ta może dopaść każdego – nawet osoby, których życie na pozór wydaje się szczęśliwe.
12.10.2019 | aktual.: 13.10.2019 03:33
James Middleton chciał popełnić samobójstwo
James o swojej depresji opowiedział na łamach dziennika The Telegraph. Brat księżnej Kate przyznał, że choroba utrudniała mu funkcjonowanie w codziennym życiu życiu. Paraliżowała go do tego stopnia, że nie mógł nic zrobić:
Nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem spać, nie mogłem czytać książek, nie mogłem jeść. Usunąłem się ze wszystkiego - podkreślał mężczyzna.
Doszło do tego, że w pewnym momencie chciał się usunąć z życia swoich bliskich. U mężczyzny zaczęły występować myśli samobójcze. Przyznał, że był bardzo blisko targnięcia się na własne życie.
Miejsce, w jaki byłem kilka lat temu, było tak blisko drugiego końca skali, jak to tylko możliwe.
Co więc go przed tym zatrzymało? Okazuje się, że duży wpływ miała rodzina. Chociaż bardzo trudno Jamesowi rozmawiało się z bliskimi, świadomość, że mógłby ich opuścić, powstrzymywała go przed najgorszym. Ne chciał także zostawić swoich psów, z którymi także czuł się związany.
Brat księżnej Kate udał się na terapię. Czy są efekty?
James udał się na terapię, podczas której mógł liczyć na wsparcie rodziny – w tym księżnej Kate, która pojawiała się podczas jednego ze spotkań z psychologiem. Od momentu, w którym Middleton poddał się leczeniu, jego życie bardzo się zmieniło. Pracuje dla organizacji charytatywnej Pets As Therapy, w którym szerzy przesłanie, że zwierzęta mogą pomóc ludziom dojść do pełni zdrowia.
Efekty leczenia widać gołym okiem. Niedawno Middleton zaręczył się ze swoją dziewczyną, Alizee Thevenet, z którą spotyka się od ponad roku. James nie może się doczekać, aby zamieszkać z przyszłą żoną i ukochanymi psami pod jednym dachem. W wywiadzie przyznał, że teraz jest gotowy, by "wziąć na siebie wszystkie obowiązki".
Zobacz także
