Monika Goździalska i jej bliscy przeżyli koszmar po coming oucie córki. Homofobi nie mieli litości. Nie dziwi, że rodzina wybrała emigrację...

Akceptuję to w pełni. Dla mnie to jest normalne. Dla mnie to nie jest nic nienormalnego, że moja córka jest lesbijką i mówię o tym głośno. Może rzadko jakakolwiek osoba w show-biznesie przyznałaby się do tego, że jej córka lub jej syn jest gejem, lesbijką, ale ja o tym mówię, bo ja nie mam przed wami tajemnic. Mam pod swoim dachem, nosiłam w swoim brzuchu dziewczynkę, która jest lesbijką. Niezmiernie ją kocham. Jestem z niej niesamowicie dumna – powiedziała.

W Polsce pracuję i czasami przyjeżdżam. Ale wyprowadziłam się do Hiszpanii – przede wszystkim dla mojej córki, która jest lesbijką. Tam od 1975 roku jest nawet prawo, że można brać śluby. Wsparłam ją, pokazałam jej drogę i moje wsparcie.  Przede wszystkim ja zawsze chciałam żyć w słońcu i mieć widok na morze. Czeka mnie wielki remont. Dzisiaj wracam naładowana z miejsca, w którym zawsze świeci słońce. Życie biegnie inaczej, mam więcej możliwości i to jest piękne.

Gotowałam zupę i moja córka przyszła i powiedziała, że jest lesbijką. Ja powiedziałam, że jej przejdzie i jakoś będzie. A później już jakoś poleciało.

Potem ten hejt, który się na nią wylał, samookaleczenia, wszystkie inne rzeczy, które mnie czekały, leczenie, depresja spowodowały, że chce pomóc swojemu dziecku. Jestem wsparciem i zawsze mówię – rodzicie wspierajcie swoje dzieci. Bez względu na to, jakiej orientacji się urodzą i kim chcą być w swoim życiu.

Dzisiaj ludzie nie wszyscy są dobrzy dla drugiego człowieka, a słowo tolerancja moim zdaniem nie istnieje.