Martyna Kaczmarek to pierwsza modelka plus size w "Top Model". Otworzyła się ws. hejtu i zdradziła, jak nazywają ją koledzy z formatu. "Były komentarze..."

Zainspirowało mnie bardzo dużo osób. Na pewno wszystkie modelki plus size, które działają na rynku i odnoszą bardzo duże sukcesy. Wspaniale jest widzieć swoją reprezentację na wybiegu, bo ja sama jako nastolatka marzyłam o modelingu, tylko nigdy nie miałam tego rozmiaru 34/36 no i teraz spełniam swoje marzenia.

Ja tak naprawdę byłam bardzo szybko bardzo wysoka. Ale też nigdy nie byłam bardzo szczupła. Zawsze byłam dobrze zbudowaną dziewczynką. W życiu nastoletnim odbiegałam od tego rozmiaru 36 i były komentarze, że jestem spasiona, za gruba. Wtedy bardzo mocno brałam je do siebie. Przeżywałam je w środku i karałam się za nie, tak, jakby to była moja wina. W ten sposób wpadłam w zaburzenia odżywiania. Ale dzisiaj akceptuję swoje ciało bezwarunkowo.

W programie czuję się fantastycznie. Zostałam bardzo ciepło przyjęta zarówno przez jurorów, jak i uczestników. Bałam się, czy inne dziewczyny w rozmiarze 0 będą przychylne temu, że jestem w programie. Czy nie będą uważać, że zajęłam komuś miejsce. Ale one na początku bardzo mnie wspierały, szczególnie Michalina. Bardzo się wszyscy zgraliśmy ze sobą. Ja jestem w ogóle najstarsza w domu i wszyscy nazywają mnie mamasitą. Trochę ogarniam towarzystwo, ale czuję się super.

W momencie, gdy weszliśmy do domu i wszystkich zobaczyłam, to byłam pewna, że to będzie trudne i po dwóch odcinkach odpadnę. Ciężko nas porównać. Każdy z nas jest inny, ma coś innego do zaoferowania, ma inny typ urody. Każdy jest też bardzo ambitny i jestem pewna, że wiele osób zrobi świetną karierę.

Na początku byłam wystraszona, że te włosy są ciemne, a teraz bardzo je polubiłam i widzę na zdjęciach, że dobrze mi w tym kolorze i pasuje do mojej urody.