Film "Hejter" kręcono w domu Julii Wieniawy. Gwiazda ujawnia kulisy pracy nad kinowym hitem [WIDEO]

Z tą bohaterką bardzo się utożsamiłam. To było kręcone w moim domu, bo Janek Komasa zadzwonił do mnie tak z dnia na dzień, czy zagrałabym u niego w filmie krótką rolę, fit Anety. Krótka acz bardzo istotna, bo wokół tej postaci zaczyna się rozkręcać fabuła. Ja stwierdziłam, że jasne, czemu nie. Później zobaczyłam te sceny i stwierdziłam, że to jest idealna rola dla mnie, bo może trochę personalnie wpłynę na widza.

Mam nadzieję, że wpłynie na wiele osób, ale też na osoby, które bezkarnie piszą negatywne komentarze w internecie. Musimy sobie zdać sprawę, że po drugiej stronie każdy jest człowiekiem. Trzeba o tym pamiętać, że wszyscy mamy uczucia i emocje. Nawet gwiazdy nie wiadomo jakiego formatu. One również odczuwają ten hejt. Dotyka on również mnie. (…) Ja jak miałam tą scenę płaczu, to rzeczywiście to poczułam, jako ja. Jestem idealnym przykładem osoby często komentowanej i krytykowanej bezpodstawnie.

Staram się wycisnąć z tego czasu jak najwięcej i robić wszystko jak najlepiej. Zawsze wkładam 100% siebie i całe serce w każdy projekt, którego się podejmuję. Dlatego jakakolwiek krytyka i bezpodstawny hejt dotyka mnie jeszcze bardziej. W momencie, kiedy się ktoś stara, a ktoś lekką ręką kogoś tak skrytykuje i opiniuje, to to boli. Myślę, że nie tylko mnie. Co z tego, że jestem już kilka lat w tej branży na ostrym, wysokim świeczniku, to wszystko nadal nas dotyka. Ale staram się nie przejmować.

Przejmuję się tylko konstruktywną opinią osób, na których mi zależy. Jestem też bardzo krytyczna wobec siebie, więc też jestem wymagająca wobec innych. Robię swoje, nie porównuję się, nie zazdroszczę innym, nie jestem zawistna. Może jak byłam młodsza, to więcej było we mnie zazdrości i niechęci, ale z tego się wyrasta. Cieszę się, że tak szybko wyrosłam i cieszę się z sukcesów każdej mojej koleżanki, przyjaciółki po fachu.