Karolina Pisarek o kosztach wesela. "Można było kupić sobie mieszkanie". Kwoty w kopertach przyprawiają o zawrót głowy!

1,5 % z 10. Chyba to tak jest, że wesela nie do końca się zwracają. Wiadomo, że jest to super impreza. Chcieliśmy po prostu się tam super bawić. Każdy też podchodzi do tego, że taka impreza jest tylko raz, więc zróbmy to z przytupem, bo to jest nasz wieczór. Wiadomo, że kiedy były te przygotowania, to głowa nas bolała, jak słyszeliśmy, jak inni nam rzucali stawki, ale po weselu nie żałowaliśmy ani jednego wydanego grosza, bo było przepięknie.

My staraliśmy się to jakoś wykalkulować. Tak naprawdę nie da się tego wykalkulować, bo kiedy coś organizujesz, to ciągle coś, a na dzień przed weselem okazuje się, że musisz zapłacić jeszcze 30 tysięcy. Więc to jest podcinające skrzydełka, tym bardziej, że chcesz aby to był wyjątkowy dzień w twoim życiu. Nam najbardziej zależało na tym, żeby wszyscy goście spali w jednym miejscu, stąd wybrane miejsce gdzie byliśmy. Tam, żeby wszystkich pomieścić musieliśmy dobudować halę namiotową.

U nas w 100% tylko my finansowaliśmy wszystko. Ja rozmawiałam na początku z Rogerem, że mi się marzy, żeby to tylko i wyłączenie była nasza inwencja twórcza, żebyśmy to zrobili 100% po swojemu i zaprosili naszą rodzinę.

Bardzo dużo. Nawet nie chcę rozmawiać o tych kosztach. Na pewno dałoby się kupić za to fajne mieszkanie. Nawet rozmawiałam z Rogerem, bo miałam taki dzień, że strasznie mnie rozbolała głowa, jak sobie skumulowałam wszystkie koszty, które musimy ponieść i powiedziałam, że za to możemy kupić super mieszkanie. I tak siedzimy,  rozmyślamy, spojrzeliśmy na siebie i wiedzieliśmy, że taka impreza jest tylko raz w życiu. Kredytu nie braliśmy, ale w kopertach się nie zwróciło. My bardziej liczyliśmy, żeby wszyscy  się dobrze bawili i żebyśmy my się dobrze bawili.