Ewelina Ruckgaber o stawkach Małgorzaty Rozenek za posty na Instagramie. Czy negocjacje o 25 tysięcy złotych za post, to dużo?
Moim zdaniem dużo. Ja nie mam takich stawek za post. Ja mam bardzo różne stawki. Wiadomo, że są to stawki za post rozpoczynające się od czterech cyfr, nie pięciu, a 25 tysięcy, to jednak pięć cyfr. Mi się wydaje, że to jest bardzo dużo, w Polsce niejedna osoba musi pracować miesiąc, aby zarobić 1/3 tego, a może nawet 1/4. Więc 25 tysięcy to bardzo dużo.
Ewelina przyznaje, że sama zarabia dodatkowo na Instagramie:
Dopóki istnieje i można na nim zarabiać, to trzeba to wykorzystać. Ja nie traktuję tego jako główne źródło swojego zarobku, natomiast jeśli ktoś sam się do mnie zgłasza i prosi, abym wypromowała jego produkt, to staram się pomóc. Nie promuje produktów, w które nie wierzę i których nie wypróbowałam. Miałam taką sytuację z kosmetykami - powiedziałam dobra, ale najpierw poprosiłam, aby mi te kosmetyki przesłano i abym mogła je sprawdzić i jeżeli one rzeczywiście będą działać, to ja to zrobię.
Przyznaje, że kiedyś zbyt pochopnie zdecydowała się na promowanie jednej firmy:
Kiedyś popełniłam błąd i rzeczywiście wypromowałam markę, która okazała się kiepska. Ludzie mieli do mnie zarzuty, że oni to kupili, mieli przez to reakcje uczuleniowe itd. i pytali, dlaczego ja to promuję. Więc teraz już działam inaczej. Również biorę za to pieniądze, może nie tak duże jak Małgorzata Rozenek, bo też nie mam jeszcze tylu followersów. Natomiast dopóki firmy chcą w taki sposób działać, to co mi szkodzi, aby coś zareklamować.
Ile najwięcej Ewelina wzięła za post?
Nie mogę powiedzieć, jaką największą stawką otrzymałam za post, bo byłoby to nie fair w stosunku do innych firm, a być może nawet i do tej firmy. Powiem tylko, że mogłabym sobie pozwolić na wakacje za granicą z drugą osobą, all inclusive i nie byłaby to marna Turcja, tylko coś lepszego.
Jak myślicie, jaka to była stawka?
