Małgorzata Kożuchowska po rozstaniu uciekła do Portugalii i wzięła "ślub" z Dawidem Wolińskim. Co za historia!

Z Gosią poznaliśmy się na sesji. Robiliśmy wiele sesji razem. Kiedyś nie było obciachem robić sesji do magazynów telewizyjnych. Na jednej stronie był horoskop, na drugiej krzyżówka, a po środku nasza sesja. Gosia zawsze była temperemanetna. To jest osoba, która zawsze potrafiła żartować, zawsze wchodziła w role i robiła coś, co interesowało wszystkich na sesji. Czyli jak było 10 osób w studio, to się 10 gapiło na Gośkę. Nie było nigdy tak, że Gosia nie wzbudzałą zainteresowania. Albo śmiechem, albo coś odegrała, albo powiedziała dowcip. Zawsze to było coś, co wzbudzało sensację. I tak się poznaliśmy.

Potem pojechaliśmy na wspólne wakacje i akurat Gosia miała za sobą rozstanie, taki smutniejszy okres. Pojechaliśmy z Marcinem Tyszką do Lizbony. Spędziliśmy tam naprawdę fajne wakacje, pełne śmiechu i takiego naprawdę wakacyjnego szaleństwa.

Jeździliśmy kabrioletem, Gosia prowadziła. Słuchaliśmy jej płyty, bo miała nagraną. Kazała mi się uczyć tekstu 5-tej piosenki, pamiętam jak dziś. Bo właśnie piąta piosenka jej się najbardziej podobała. Z Gosią nas naprawdę wiele łączy. Wiem, że jakbym miał smutek to mogę zadzwonić do Gosi i sobie z nią pogadać na ten temat. Bo jest to osoba, która lubi innych słuchać.

Mamy z Gosią wiele zabawnych sytuacji. Nawet raz braliśmy ślub z Gosią taki udawany, bo była w Lizbonie tak piękna kapliczka, że Marcin Tyszka powiedział, że musi nam zrobić ślubne zdjęcie. Więc nawet ślub wzięliśmy w Lizbonie. Z Gosią łączy nas wiele spraw. Gosia mi pomaga.

Będzie miała zaraz milion obserwujących na Instagramie i robi taką świetną sprawę – milion na milion. Chce pomóc zebrać i zjednoczyć kwotę miliona złotych, sama daje trochę kasy, zbiera od sponsorów, partnerów, każdy daje co może. I chce to przekazać na wyposażenie sprzętu: iPady, komputery dla dzieci, które na takie rzeczy nie mogą sobie pozwolić. Tak więc wspierajcie akcję milion na milion.