Ewa Minge skrytykowała zachowanie Jessiki Mercedes. "To kłamstwo". Czy wizerunek blogerki ucierpi? [WIDEO]

Kilka tygodni temu bardzo głośno zrobiło się o modowej marce Jessiki Mercedes. Nie był to jednak rozgłos, którego blogerka oczekiwała. Wszyscy ocenili to jaką sporą wpadkę, a w internecie wybuchła prawdziwa burza. Młoda projektantka zawsze podkreślała, że liczy się dla niej jakość sprzedawanych produktów, dlatego korzysta tylko i wyłącznie z usług polskich szwalni.

Ewa Minge

Paulina Pucuła

24 sierpnia 2020, 15:40

Ostatnio jednak wypuściła kolekcję inspirowaną latami 70., a fanki szybko dopatrzyły się, że metki T-shirtów pokazują całkiem co innego. Okazało się, że koszulki zostały sprowadzone z Maroka. Na Jessicę spadła ogromna fala krytyki, z którą przez długi czas mierzyła się na oczach wszystkich internautów.

Ewa Minge o wpadce Jessici Mercedes

Ewa Minge od 30 lat pracuje w świecie mody. Ma na swoim koncie pokazy na największych imprezach w branży. W ubraniach jej projektu można było zobaczyć najbardziej znane nazwiska, nie tylko polskiego show-biznesu. W kreacjach jej autorstwa występowała Paris Hilton, Kelly Rowland, czy Ivana Trump. W rozmowie z reporterką Jastrząb Post projektantka, powiedziała co myśli o aferze związanej z marką Veclaim

Ewa Minge o aferze z firmą Jessiki Mercedes. Co powinna zrobić blogerka, aby odbudować swój wizerunek?

Nic nie trzeba robić. To było faux pas i myślę, że trzeba sprawę nazwać po imieniu. Było to kłamstwo. To nie tylko Jessica miała tą wpadkę. Ja nie lubię tych wszystkich tłumaczeń o braku komunikacji, o tym, że ktoś czegoś nie wiedział. Stoję 30 lat ze swoją marką, więc znam wszystkie wzory które zaprojektowałam i nigdy nikt ich nie zaprojektował. Żyjemy w świecie, w którym są bardziej sprzedawane emocje i Jessica jako taka jest bardziej uosobieniem sukcesu. W związku z tym nie wróżyłam jej absolutnie żadnego upadku. Zresztą głośno o tym powiedziałam.

Projektantka docenia jej zachowanie i fakt, że przepraszała za swój błąd:

Ona się fajnie zachowała, bo przepraszała. Mimo tych przeproszeń była cały czas besztana. Nie wydaje mi się, żeby w jakiś sposób ucierpiała. Ona sama z tego co wiem, mówi, że nie ucierpiała jej marka, że jest duże zaufanie. Zagranie wizerunkowe z przyczepą campingową na wakacjach i różne inne rzeczy, zbliżenie się do swojego klienta jest bardzo dobrym zagraniem. Ale z drugiej strony ten klient dlatego ją kupował, że ona wydawała się taka nieosiągalna. Więc pytanie, czy zejście na ziemię bliżej klienta będzie tym zejściem, które rzeczywiście pomoże marce. Myślę, że tej marce niewiele zaszkodzi. Jeżeli ona będzie dalej robiła w taki sposób to, co robi to zawszę będzie miała swoją grupę klientów.

Zgadzacie się z Ewą?