Ewa Minge jest szantażowana przez wspólników. Jej koszmar szybko się nie skończy: "Walczę z pewnym procederem"
Ewa Minge ze światem mody związana jest od prawie trzech dekad. Nie ma w Polsce bardziej znanej i cenionej za granicą projektantki z tak dużym doświadczeniem. Jej kolekcje oklaskiwano na całym świecie, w tym na słynnym Paris Fashion Week.
26.08.2021 | aktual.: 26.08.2021 17:24
Gwiazda nie tylko świetnie zarabia na swoich projektach, ale przede wszystkim aktywnie wspiera młodych artystów i potrzebujących. Gdy tylko wybuchła pandemia COVID-19, od razu ruszyła z pomocą dla służb medycznych, oferując darmowe maseczki ochronne z najwyższej jakości materiałów. O ubraniach z jej metką marzy wiele kobiet. Nic dziwnego, że ostatnio padł serwer, na którym znajduje się jej butik online.
Przez kilka dni nie działała strona, na której można kupić kolekcje Ewy. Jak do tego doszło? O to zapytała reporterka Jastrząb Post:
Sklepu nie było kilka dni. Sklep już jest, działa, funkcjonuje. Myślę, że przyjdzie czas, kiedy o tym opowiem, bo przede wszystkim należy się to klientom, którzy kupują markę Eva Minge. I są przekonani, że kupują moje projekty. Marka Eva Minge kojarzy się z moim potężnym dorobkiem, który zbudowałam jednoosobowo. A jednak nie są to często moje produkty. Mój dorobek artystyczny jest wykorzystywany.
Ewa Minge jest szantażowana przez wspólników
Minge zdobyła się na bardzo osobiste wyznanie. Artystka padła ofiarą szantażu. Ze względu na dobro sprawy zdradziła tylko kilka szczegółów:
Ja od kilka lat walczę z pewnym procederem. Ze względu na to, że jestem na swój sposób szantażowana, nie mogę się wypowiadać, żeby nie działać na szkodę spółki, z której utrudnia mi się wyjście, a wcale nie nie chcę w niej być. Spółki, w której nie zarobiłam żadnych pieniędzy, a włożyłam w nią bardzo wiele. Także to jest proceder, który trwa i który w pewnym momencie postanowiliśmy przerwać. Myślę, że to są konsekwencje tego, że tupnęłam nogą i kładzie mi się kłody pod nogi. Ale ja jestem jak ten czołg. Ja się po prostu nie poddaję.
Cała rozmowa poniżej.
