Ewa Chodakowska wpuściła fanów do swojego apartamentu. Te wnętrza to szczyt luksusu. Wielki taras robi wrażenie
Ewa Chodakowska zaczęła się interesować fitnessem podczas pobytu w Grecji. Tam poznała trenera personalnego Lefterisa Kavoukisa, który obecnie jest jej mężem. Dziś jest jedną z najbardziej wpływowych trenerek w Polsce.
Od wielu lat uczy tego, jak dbać o figurę i zdrowie. Ma niespożyte pokłady energii i cały czas zachęca do ćwiczeń i pracy nad sobą. Na przestrzeni lat zbudowała wokół siebie prawdziwe imperium, które z każdym dniem się rozrasta. Dzięki niej ludzie zaczęli zdrowo się odżywiać, ruszać i stawiać na zdrowe nawyki.
Równać może się z nią tylko Anna Lewandowska. Nie jest tajemnicą, że pań nie łączą ciepłe relacje.
Ale poznałyśmy się i ja na tym etapie zakończyłam znajomość… Więc to nie jest tak, że to jest konflikt interesów czy jakiś inny. Czasem coś klika, a czasem nie. Tutaj nie ma konfliktu… […] To jest czasem kwestia energii, systemu wartości. Nie zawsze jest tak, że ktoś, kto ma tę samą pasję, kliknie ci pod każdym innym względem – opowiedziała reporterowi Pudelka.
W ostatnich miesiącach zmagała się także z poważnymi problemami zdrowotnymi. W lipcu musiała przerwać pobyt w Grecji i pośpiesznie wracać do Polski. Wszystko wskazywało, że w trybie pilnym będzie musiała przejść operację.
Mój pęcherzyk Graafa nie pękł w trakcie tego cyklu i urósł do nieprzyzwoitych rozmiarów. Zrobiła się z niego cysta o wielkości 9 × 6 cm i to wszystko w 2 tygodnie. Ta cysta jest tak duża, że uwiera moje jelita, uciska mój pęcherz moczowy – wytłumaczyła.
Obecnie jest już wszystko pod kontrolą. Ewa w tym czasie doceniła to, że ma swój azyl w ojczyźnie. Nie zawsze tak było, co zdradziła w poście, w którym pokazała też mieszkanie.
Ewa Chodakowska pokazała fanom mieszkanie
Na co dzień Ewa Chodakowska mieszka w ogromnym apartamencie na warszawskim Mokotowie. Razem z mężem kupiła go od Piotra Kraśki i Karoliny Ferenstein. Mieszkanie przeszło gruntowną modernizację i obecnie wygląda tak, jak wymarzyła to sobie trenerka.
Postawiłyśmy na włoską klasykę… minimalizm, proste formy i parę kolorowych akcentów - komentowała Ewa.
W święta pokazała lokum i wyznała, dlaczego dopiero po latach doceniła to, że ma swoje własne cztery kąty.
Kiedyś nie potrafiłam nawet na chwile zagrzać miejsca.. Co chwile zmieniałam miejsce pobytu .. Już po kilku dniach pod jednym adresem, czułam dyskomfort.. Po powrocie do Polski - przez pierwsze 9 lat - mieszkałam rocznie około 7 miesięcy w hotelach .. Wtedy kochałam tę bezrefleksyjną dynamikę.. Mój wewnętrzny lekkoduch, nie czuł najmniejszej potrzeby przynależenia.. przywiązania do konkretnego miejsca.. Nawet kiedy kupiliśmy nasze pierwsze mieszkanie w Warszawie, które przecież urządziłam po swojemu - z pomocą zaprzyjaźnionej projektantki wnętrz rzecz jasna.. Nawet wtedy wpadałam, przepakowywałam walizki i obierałam kolejną destynacje.. Dopiero pandemia zmieniła wszystko.. - zdradziła w poście.
I dodała:
Nawiązałam wyjątkową relację ze swoim miejscem.. zadbałam o każdy kąt.. świece zapachowe.. kojącą muzykę w tle.. świeże kwiaty w wazonach.. Nawiązałam tez na nowo relacje ze sobą.. zaczęłam praktykować na codzień swoje rytuały.. opracowałam swój rytm poranków i wieczorów..odnalazłam harmonię i spokój.. REANIMOWAŁAM BEZCENNE SELFLOVE .. tak w ciele, jak i w głowie i sercu.. Nauczyłam się troszczyć o siebie, swoje potrzeby i świadomie odpoczywać..
Do opisu dodała także wideo, w którym pokazała wnętrze, ozdobione na święta. Przestrzenny salon, wielka choinka i wielki taras z widokiem na stolice robią wrażenie. Zdjęcia w naszej galerii.
