Wzruszona Dominika Ostałowska wspomina zmarłego Witolda Pyrkosza: "Mówienie o tych momentach jest krępujące" [WIDEO]

Im bliżej się człowieka znało, im więcej miało się kontaktów, im więcej się człowiekowi zawdzięcza tym bardziej jest to przykre i naprawdę odczuwa się to jako stratę kogoś bliskiego. Pamiętam ten moment, gdy dowiedziałam się o jego śmierci. Dowiedziałam się z Facebooka. Trudno mówić o tych momentach, to jak człowiek reaguje jest oczywiście do przewidzenia, ale mówienie o tych momentach jest krępujące. Mimo że pan Witold przeżył bardzo wiele lat to jest to zawsze szok, zważywszy, był on takim wiecznie uśmiechniętym i nie dającym po sobie poznać swojego zmęczenia człowiekiem. Wydawało się, że jest wieczny.

Najwspanialsze było to, że on mimo swojego wieku, cały czas był bardzo uważny na to co się dzieje na planie, potrafił żartować, ale też potrafił porozmawiać bardzo serio. Pamiętał o wszystkich, pamiętał co kto przeżywa w jakim momencie. Mój syn świadomie poznał go, jak miał trzy lata i pamiętam, że pan Witek od razu powiedział mu, że ma mówić mu na "Ty" i mój syn za nim biegał i nie znając jeszcze imienia Witek cały czas za nim biegał i krzyczał za nim Wojtek Wojtek bo jeszcze nie znał imienia Witek. Za każdym razem kiedy pan Witold przyjeżdżał na plan, to zawsze się pytał o Huberta, a mój syn również zapałał do niego wielką miłością.