Uciekał sprzed ołtarza, zrywał z kobietami. Jedna randka w ciemno zmieniła jego życie
Zbigniew Buczkowski już na początku lat 80. zdobył popularność dzięki swojemu talentowi aktorskiemu. Nie wiodło mu się tylko w życiu osobistym. Wszystko zmieniło się, gdy mama umówiła go na randkę.
Zbigniew Buczkowski był "starym kawalerem"
Aktor był już sławny na początku lat 80. Ani myślał jednak o ustatkowaniu się. Okazuje się, że owszem, spotykał się z kobietami, był nawet w poważnych relacjach, które miały prowadzić do ślubu, ale zawsze kończyło się to rozstaniem. W swojej biografii gwiazdor przyznał, że raz uciekł nawet sprzed ołtarza. Wtedy do akcji wkroczyła mama Zbigniewa Buczkowskiego.
Miałem już trzydziestkę na karku, a wtedy trzydziestoletni facet, który nie miał żony, był albo "podejrzany", albo nadzwyczajnie szpetny. "Stary kawaler" to nie było najmilsze określenie na mężczyznę. Ale ja się tym jakoś nigdy nie przejmowałem. Miałem szalone życie - wyznał w wywiadzie dla "Echa dnia".
To za sprawą mamy Buczkowski znalazł się na wyjątkowej randce w ciemno.
Wyjątkowa randka Zbigniewa Buczkowskiego
Aktor wspomina, że to była wyjątkowa randka.
Jola zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Od razu przemknęła mi przez głowę myśl, jak by to było, gdybym się ożenił. Ledwie ją poznałem, a już chciałem poprowadzić do ołtarza. Widocznie dojrzałem do ożenku - wspomniał w wywiadzie.
Na ślubnym kobiercu Zbigniew Buczkowski i Jolanta stanęli już w 1981 roku. Do dziś dają przykład, że można znaleźć miłość na całe życie.
Powodzenie naszego małżeństwa to zasługa żony, jej mądrości życiowej i ogromnej tolerancji. Zdarzają nam się oczywiście, jak w każdym małżeństwie, dobre i gorsze chwile, ale Jola potrafi załagodzić każdy spór, wyciszyć każde napięcie. Jej dobroć i moje wyrzuty sumienia, że nie zawsze jestem najlepszym mężem, powodują, że ciągle staram się zmieniać na lepsze. To, kim dziś jestem, zawdzięczam właśnie żonie - wyznał aktor w "Tele Tygodniu".
Para będzie świętować w tym roku 43. rocznicę ślubu.
