Zamieszanie z imieniem Anny Marii Siekluckiej. Po premierze "365 dni" często wypowiadano je błędnie

Przezwisko Ama wzięło się już za czasów szkoły teatralnej, ponieważ Anna Maria jest dość kłopotliwym imieniem. To są dwa imiona w jednym, a ja jeszcze mam myślnik po środku, więc zawsze jak się przedstawiałam, to ludzie mieli taką chwilową konsternację i odbierali mnie w troszeczkę taki sposób, jakbym zadzierała nosa. Więc w pewnym momencie pomyślałam sobie, że kondensując to wszystko, to najłatwiej będzie zwracać się do mnie Ama. To zostało, ale nauczona doświadczeniem nie przedstawiam się Anna Maria, chociaż uwielbiam swoje imię i nie widzę nic złego w posiadaniu dwóch imion w jednym.

Zawsze w życiu walczyłam z tym, żeby ludzie, szczególnie osoby trzecie, nie oceniały mnie przez pryzmat wyglądu. Ciągnie się to za mną. Ludzie patrzą się na twarz, cały entourage danej osoby. Nawet nie ma między nimi konkretnej wymiany zdań. Uzurpują sobie prawo do tego, aby oceniać nas przez pryzmat wyglądu. Marzy mi się taka sytuacja, w której zagram rolę, która mnie niesamowicie oszpeci. To byłoby w pewnym sensie udowodnienie, że nie twarz, szata i ciało zdobi człowieka, tylko to, co ma w środku. I wrażliwość przede wszystkim, i to, co może przekazać.