Anna Lewandowska znów rozpływa się nad swoim mężem: "Dla takich chwil warto żyć"

Popularny Lewy wciąż zachwyca formą. Jeszcze nie opadły emocje po historycznym wyczynie, jakim jest strzelenie 5 goli w dziewięć minut. Tym razem nie było aż tak spektakularnie, ale trzeba przyznać, że takiego meczu mało kto się spodziewał. W jeden ósmej finału Ligi Mistrzów Bayern Monachium mierzył się z Juventusem Turyn. Na tym etapie zasady są jasne: ta drużyna, która okaże się lepsza w dwumeczu, przechodzi dalej. Pierwsze spotkanie rozegrano w Turynie. 23 lutego padł wynik 2-2. Oznaczało to, że aby awansować drużyna Roberta Lewandowskiego miała dość łatwe zadanie i rewanż na własnym stadionie nie wydawał się czymś strasznie trudnym. Tymczasem dziś doszło do niewiarygodnej konfrontacji. Po niespełna 28 minutach mieliśmy już 2:0, ale dla... Juventusu Turyn! Gole Paula Pogby i Juana Cuadrado znacznie przybliżyły włoski zespół do awansu! Dopiero gole w końcówce spotkania dały Bayernowi nadzieję. Jeden z nich to dzieło Roberta Lewandowskiego, a drugi Thomasa Muellera. Potrzebna więc była dogrywka. Tu już niepodzielnie rządził zespół z Monachium. Bramki zdobyte przez Thiago Alcantarę i Kingsleya Comana nie pozostawiły złudzeń. To Bayern awansował do ćwierćfinału.

Mecz z trybun oglądała Anna Lewandowska. Ona, tak samo jak i jej mąż, bardzo przeżywała wynik spotkania. Towarzyszyła jej Ann Kathrin Vida Brommel, narzeczona Mario Goetzego. Ten niesamowity mecz Anna podsumowała krótko:

To nie pierwszy raz, gdy Anna pokazuje, jak bardzo dumna jest ze swojego męża. My, jako kibice, również cieszymy się z doskonałej dyspozycji Roberta.