Anna Korcz ma swoją cichą przystań z dala od Warszawy. Znalazła ją dzięki... lekarzowi

Zacisze było wynikiem trochę przypadku, trochę rozsądku. Około 3 lat temu z moją zaawansowaną nerwicą wegetatywną trafiłam do Anina. Nie było zagrożenia życia, ale mój tryb życia wskazywał na to, że jestem zbyt nerwowa. Trafiłam do cudownej pani doktor. Obejrzawszy moje badania, powiedziała: "pani Anno, jest pani bardzo zdrowa, tylko trzeba łykać magnez i potas". Oprócz tego dodała: "proszę każdą wolną chwilę spędzać na zielonej trawce". A ja nie mam takiego miejsca, bo jestem zwierzęciem miejskim i trochę było z tym ciężko - wyznała w programie "Wieś od gwiazdami" Anna Korcz.

Mój Pawełek przywiózł mnie któregoś dnia w zimie, zza krat socjalistycznej bramy zapytał: "jak ci się to podoba?" Zobaczyłam sosny z wielkimi czapami śniegu, powiedziałam: "no bardzo mi się podoba, tylko wielki teren"... Powiedział, że to jest do kupienia. I zdecydowaliśmy się. Dzięki pani kardiolog jesteśmy właścicielami Zacisza w Pomiechówku - zdradziła Anna Korcz.

Zacisze, to miejsce się tak nie nazywało, było ośrodkiem wczasowym. Przejęliśmy to po 17 latach niedotykania tego ręką ludzką. Zaniedbane, to mało powiedziane... To była ruina. Relikt przeszłości w tragicznym stanie. Tu nie było nic widać - przyznała gwiazda "Na Wspólnej"

Zajęliśmy się jednym z tych budynków, stołówką. To odzwierciedlenie tego, co było, w lepszym mam nadzieję wydaniu. Tu można spać, mieszkać i bawić się, bo w takim celu to zrobiliśmy. To jest miejsce do przyjęć, okolicznościowych konferencji. Myślimy o minibazie hotelowej w postaci futurystycznych domków kempingowych - dodała Anna Korcz.