Anna Grodzka już ZAPLANOWAŁA swój pogrzeb. "Nie chcę księdza. Reszty nie jestem pewna"
Anna Grodzka wie, jak chce, by wyglądał jej pogrzeb. W ustaleniu szczegółów pochówku pomogły jej celebrantki, które organizują tego typu uroczystości humanistyczne. – Nie chciałabym fundować tradycyjnej traumy ludziom, którzy zechcą przyjść mnie pożegnać – wyjaśniła była posłanka w "Replice".
Anna Grodzka, była posłanka na Sejm i pierwsza transpłciowa osoba w polskim parlamencie, po odejściu z dużej polityki skupia się na działalności społecznej. Niedawno uczestniczyła w pogrzebie bliskiej sobie kobiety, a uroczystość zrobiła na niej ogromne wrażenie, ponieważ wystrój sali pogrzebowej kojarzył jej się ze zmarłą. To zainspirowało ją do tego, by zaplanować własny pochówek. Na łamach czasopisma LGBT "Replika" wyjaśniła, że "nie chciałaby fundować tradycyjnej traumy ludziom, którzy zechcą przyjść ją pożegnać". W rozmowie z celebrantkami Dorotą Oyrzanowską i Natalią Zakrzewską-Sobczak opisała, jak chciałaby, żeby wyglądało jej "ostatnie pożegnanie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Tak wyglądał pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Artystkę pożegnały tłumy
Anna Grodzka zaplanowała swój pogrzeb. "Nie chcę księdza"
Anna Grodzka już na początku rozmowy dla "Repliki" wskazała, co by chciała, a czego nie życzy sobie na własnym pogrzebie. 71-latka powiedziała:
Jedyne, czego jestem pewna – nie chcę księdza. Reszty nie jestem pewna. (...) Chciałabym, aby ludzie zebrali się w jakimś swobodnym miejscu. Koniecznie nad brzegiem wody albo jeziora. Żeby było ognisko, wino, piwo i wiele pięknej muzyki. Takiej, jaką lubiłam, i chciałabym, żeby oni także lubili. Bo ostatnio moją pasją jest komponowanie muzyki.
Anna Grodzka chce zostać skremowana po śmierci. Ma jeden dylemat
Była posłanka dowiedziała się od swoich rozmówczyń, że cena podstawowej ceremonii humanistycznej, na którą składa się m.in. mowa pożegnalna, przygotowanie zdjęć i muzyki oraz rytuał, w postaci np. zapalania świec, zaczyna się od 2,5 tys. zł. Anna Grodzka ujawniła w czasopiśmie, że chciałaby być skremowana po śmierci, ale wyraziła wątpliwości, co ma się stać z jej grobem. Wyjaśniła:
Z jednej strony przychodzi mi na myśl, żeby rozsypać moje prochy – oddać je jakoś przyrodzie, a z drugiej strony zastanawiam się, czy nie byłoby sensowne, aby było jakieś miejsce, w którym jestem pochowana.
Była posłanka usłyszała, że najlepiej będzie porozmawiać o wszystkim z bliskimi. Jeśli zdecydowałaby się na rozsypanie prochów, to taką możliwość dają tzw. Łąki Pamięci, które są dostępne na kilku cmentarzach w Polsce. Usłyszała też, że jeśli chciałaby umieścić swój grób w konkretnym miejscu, to powinna stworzyć tzw. czerwoną teczkę, do której włoży wszystkie informacje będące przewodnikiem dla swoich bliskich.
