Szokujące fakty wyszły na jaw! Oto co łączy pedofilię Piotra T. i śmierć Andrzeja Leppera!
Śmierć Andrzeja Leppera, polityka, założyciela partii Samoobrona Rzeczpospolitej Polskiej wstrząsnęła całą Polską. W 2011 roku podano do wiadomości publicznej, że Lepper popełnił samobójstwo w biurze swojej partii w Warszawie. Jak ustalono w toku zakończonego postępowania prokuratorskiego, Andrzej Lepper powiesił się w swoim gabinecie. Według ustaleń śledztwa polityk cierpiał na depresję wywołaną postępowaniami karnymi, upadkiem politycznym, wielotysięcznym zadłużeniem i bankructwem finansowym partii. Jednak po jego śmierci pojawiły się teorie, według których polityk miał zostać zamordowany. Wersję o samobójstwie wykluczał chociażby jego współpracownik polityczny Janusz Maksymiuk.
Piotr T. jest specjalistą od wizerunku. Kreował takich ludzi jak Janusz Palikot, wcześniej, w latach 90., współpracował z Marianem Krzaklewskim, Michałem Kamińskim i Stanem Tymińskim. Piotr T. zajął się również Andrzejem Lepperem - to on stoi za przemianą polityka z nieco rubasznego, mało medialnego "swojaka" w obeznanego w polityce, sprytnego gracza. Sam tę współpracę nazywał "eksperymentem Leppera":
Jednak po jakimś czasie ich współpraca zaczęła się psuć, a Piotr T. sam oznajmił, ze "eksperyment wymknął się spod kontroli". Jednak on sam uważał, ze Lepper nie popełnił samobójstwa i został zamordowany, ewentualnie "ktoś mu pomógł":
Teraz ekspert od wizerunku sam twierdzi, że jest wrabiany w aferę pedofilską - kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że specjaliście od wizerunku postawiono zarzuty rozpowszechniania pornografii z udziałem małoletniego. W sobotę został zatrzymany przez policję.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Marcin Saduś powiedział, że Piotr T. został zatrzymany w sobotę przez policję na zlecenie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ w wyniku śledztwa prowadzonego od 2015:
W czerwcu 2015 r. w ramach policyjnej akcji przeciw pornografii dziecięcej przeszukano mieszkania 34 osób, m.in. T. Zabezpieczono m.in. jego komputer i telefon. Sam mówił później w mediach, że nie mam z pornografią dziecięcą nic wspólnego:
Onet podaje, że T. nie przyznaje się do winy i uważa, że jest wrabiany przez służby.