Mąż Jennifer Aniston mógł umrzeć podczas miesiąca miodowego

Zarówno Jennifer Aniston i jak i Justin Theorux to gorące hollywoodzkie nazwiska. Nic więc dziwnego, że tak ważny dzień, jak swój ślub chcieli zachować tylko dla siebie i najbliższych sobie ludzi. Sekretna ceremonia odbyła się w sierpniu, dzięki czemu uniknęli nieproszonych wizyt paparazzich.

Podróż poślubną spędzili na wyspach Bora Bora - może wydawać się, że był to bajkowy miesiąc miodowy, o którym wiele par młodych może tylko pomarzyć. Jak się okazuje, dla Aniston i Theoruxa mógł okazać się tragiczny w skutkach. 

Małżonek aktorki wraz z kolegami korzystali z lekcji nurkowania. Postanowili wypłynąć na dogodne miejsce łodzią. Podłączyli się do grupy, która miała francuskiego instruktora, który słabo mówił po angielsku. Nie zrozumiał, że Justin Theroux zgłasza problem ze sprzętem i lekceważąc to powiedział, że może dołączyć do grupy nurkujących. Theroux będąc 40 stóp pod wodą zorientował się, że brakuje mu tlenu, a jego zbiornik był na wyczerpaniu i zaczął panikować i dawać wszystkie możliwe znaki sugerujące, że dzieje się coś niedobrego. Zauważyli to jego przyjaciele, alarmując instruktora. Zawodowy nurek widząc całą sytuację zaczął reanimować aktora, wciskając awaryjny przycisk, który spowodował puszczenie bąbelków do ust Therouxa. Mąż Aniston przez chwię pomyślał, że może to być nawet zamach na jego życie.

W przypływie paniki i niezrozumienia z instruktorem, a jednocześnie widząc powierzchnię chciał ku niej płynąć, ale nie był w stanie.

Od tamtej pory całkowicie zrezygnował z nurkowania.