NewsyKayah i Justyna Steczkowska wspominają Grzegorza Ciechowskiego. Jaki był prywatnie?

Kayah i Justyna Steczkowska wspominają Grzegorza Ciechowskiego. Jaki był prywatnie?

Kayah i Justyna Steczkowska wspominają Grzegorza Ciechowskiego. Jaki był prywatnie?
Paulina Szestowicka
16.12.2014 12:35, aktualizacja: 16.12.2014 14:04

Wzruszające wyznania gwiazd

Był dla mnie trochę jak brat. Taka bratnia dusza też. Fajnie mi się z nim pracowało. Dobrze nam się żyło razem w sensie muzycznym. Miałam dużo razy okazję zobaczyć jego życie prywatne. Kiedy mieszkałam w Kazimierzu Dolnym, bo tam powstawała płyta Dziewczyna Szamana. Grzegorz widząc, że mieszkam sama w starym pensjonacie, zaprosił mnie do siebie, żebym mieszkała z jego rodziną. Jak na dole produkował moje piosenki, to ja byłam z Anią i jego dziećmi na górze i się bawiliśmy, gotowaiśmy obiad - po prostu żyliśmy razem. A kiedy on wychodził na górę, na łono rodziny, żeby być z nimi, to ja schodziłam do studia i tam pracowałam nad swoimi rzeczami. Tak się wymienialiśmy - powiedziała Justyna Steczkowska. - Pamiętam, że zawsze rano wstawał najwcześniej ze wszystkich, szedł do piekarni po świeży chleb, po zakupy. Zawsze na śniadaniu wszystko było świeże. Przypominało mi to rodzinę, której wtedy mi tak bardzo brakowało, bo byłam od niej bardzo daleko.
Miałam to szczęście i zaszczyt, że mogłam go poznać też jako człowieka dnia codziennego, bardzo normalnego, takiego jak my wszyscy bywamy na zapleczu, ale nie każdy ma odwagę to pokazać. Oj... to był niezły łobuz! Ale człowiek też  z ogromną pasją, fantazją, ale też ktoś, kto lubił rozdzielać swoją energię. Ja miałam to szczęście, że mogłam się ogrzać przy jego ogniu. Jemu zawdzięczam to, że zrobiłam swoją pierwszą autorską płytę. On mnie przekonał, że już jest czas. Nigdy tego nie zapomnę - stwierdziła Kayah. - Dzwonił i pytał: Zrobiłaś jakąś piosenkę? Mówiłam, że nie stać mnie na taksówkę. Mówił: Dobra, ja zapłacę, wsiadaj. Cudownie, że mogłam poznać jego rodzinę, jego dom, jego przyzwyczajenia, jego smaki, poczucie humoru wielkie. Wielka szkoda, że muszę mówić o Grześku w czasie przeszłym, bo ta jego śmierć - zupełnie bezsensowna - spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Pewnie jest w tym jakiś plan boski, ale trudno się z tym pogodzić.

Grzegorz Ciechowski zmarł 13 lat temu. Artysta odszedł po operacji tętniaka serca. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski.

Fotografia: AKPA
Fotografia: AKPA
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także