Justyna Steczkowska oceniła samą siebie. Czy jest dobrą matką i żoną?

Przede wszystkim myślę o nich jak o ludziach, którzy się rozwijają razem ze mną. Uczymy się siebie nawzajem, idąc razem przez życie. Bywają trudne chwile, czasem łapałam się na tym, że opowiadam im jak wygląda świat z mojej perspektywy - jedynej słusznej: Zobaczysz, będzie tak i tak! Po latach walki ze swoją wiedzą absolutną teraz mam jej minimalną ilość, ale czasami jeszcze odzywa się we mnie ta zupełnie zbędna cecha charakteru. Świat tak szybko się zmienia. Jedyne, o co powinniśmy powalczyć, żeby pozostało niezmienne, to miłość i szacunek do drugiego człowieka - powiedziała.

Nie mam recepty na małżeństwo. Mogę się tylko starać zrozumieć i szanować człowieka, z którym żyję. Jeśli podstawą małżeństwa jest miłość, to o wiele łatwiej znieść wszystkie burze. Szalony okres narzeczeństwa nie trwa wiecznie. Potem przychodzi czas budowania związku, a to nie zawsze jest łatwe. Czasem jest cudownie, czasem nie - przyznała.